sobota, 28 września 2013

Coś lżejszego

Anna Karpińska „Pozwól się uwieść”

Kiedy we wrześniowej Trójce rzucone zostało hasło ‘powieść z wątkiem internetu’ miałam chwilową zagwostkę po jaką książkę sięgnąć.  Samotność w sieci już dawno temu przeczytałam i  nie miałam ochotę na powtórkę. Chwilowe poszukiwania i jest! Mój wzrok padł na tegoroczną książkę autorstwa Pani Anny Karpińskiej „Pozwól się uwieść”.
Marta Zawadzką, kobieta po czterdziestce, wreszcie mówi dość swojemu małżeństwu, które od dłuższego czasu borykało się z problemami. Gwoździem do jego trumny okazał się skok w bok jej męża, którego nie mogła wybaczyć. Stara sobie teraz ułożyć życie od nowa. Nie ułatwia jej tego matka, mieszkająca tuż za ścianą hipochondryczka, domagająca się ciągłej uwagi, ani jej siostra  traktująca ją prawie jak swoją służącą, która zawsze powinna być gotowa na spełnianie jej wszelkich zachcianek (nastawienie do siostry typu ‘wpadniemy do Ciebie na obiad’!). Wydaje się, że zamiast tylko dwójki (już prawie dorosłych) dzieci Marta ma na głowie czwórkę. Matka i siostra nie rozumieją decyzji Marty o rozwodzie, bo w skrócie, ‘to taki fajny facet, wina pewnie leży po Twojej stronie’! Aby oderwać się od wszystkiego nasza świeża rozwódka postanawia zorganizować sobie i dzieciom wyjazd do Grecji. Poszukując informacji na temat odpowiedniego celu podróży trafia na forum internetowe, gdzie na jej zapytanie odpowiada Szymon. Od tego momentu tajemniczy Szymon towarzyszy Marcie w jej codziennych zmaganiach zagrzewając ją do walki o swoje własne szczęście i odbudowanie wiary w siebie. Ale kim jest Szymon? Czy okaże się dla bohaterki drugą szansą na szczęśliwe życie we dwoje?
Od chwili kiedy uzmysłowiłam sobie, że opisywane wydarzenia są osadzone w tak bliskim mojemu sercu otoczeniu autorka zaskarbiła sobie moją sympatię :) Można by rzec, że historia jakich wiele już zostało napisanych. Jednak czyta się dość przyjemnie, jest lekki element zaskoczenia (historia przemytu dzieł sztuki) i czasem to wystarczy. Nie zawsze przecież w lekturze szukamy czegoś wielce ambitnego. Postać głównej bohaterki początkowo strasznie mnie irytowała, ze względu na tak małą asertywność. Miałam wrażenie, że pomimo wieku nadal nie do końca dorosła i pozwalała innym decydować o sobie. Całe szczęście powoli przechodzi przemianę i uczy się mówić ‘nie’. Chociaż najbardziej irytującymi bohaterkami były oczywiście matka i siostra głównej bohaterki. Już ja bym się z nimi rozmówiła gdyby życie postawiło takie charaktery na mojej drodze!
Mimo wszystko zakończenie trochę mnie rozczarowało.
Jeśli szukacie czegoś lekkiego i niewymagającego to powyższa lektura powinna spełnić Wasze wymagania.


A tak w lekkim nawiązaniu do internetowej znajomości - zastanawiacie się czasami czemu tak łatwo nam podzielić się tym co jest 'nie halo' w naszym życiu z internetowym znajomym a tak trudno z osobami bliskimi? 

Książka przeczytana została w ramach wrześniowego wyzwania Trójki e-pik (powieść z wątkiem Internetu/ znajomości internetowej).

czwartek, 19 września 2013

Lata dwudzieste, lata trzydzieste, wrócą piosenką, sukni szelestem…

Sławomir Koper „Afery i skandale Drugiej Rzeczypospolitej”

Co przychodzi mi na myśl, kiedy rzucone zostaje hasło lata 20/30ste? Przede wszystkim piosenka z filmu :)

Mimo, że historia zawsze mnie pasjonowała i była moim ulubionym przedmiotem w szkole, to jednak lekcje traktujące o tej bliższej nam historii (jak okres międzywojenny) były dla mnie już mniej interesujące. Być może dlatego, że lata te są dużo lepiej udokumentowane niż lata za panowania np. Piastów, więc nie mają dla mnie aż takiego posmaku tajemnicy? Powodowana tą lekką niechęcią do 'świeższej' historii postanowiłam sięgnąć po książkę „Afery i skandale Drugiej Rzeczypospolitej”, aby zaserwować sobie trochę wiedzy na temat lat 20-stych i 30-stych w Polsce (w ujęciu niekoniecznie stricte historyczno-politycznych) w sposób lekki i przyjemny.
Mogę z dużym zadowoleniem potwierdzić, że moje oczekiwania zostały spełnione. Książka opisuje wydarzenia, o których w ówczesnych czasach było głośno. Bardzo zgrabnym i przydatnym zabiegiem było skonstruowanie pierwszego rozdziału, jako zarysu sytuacji polityczno-społeczno-obyczajowej Polski w latach po I wojnie. Każdy kolejny rozdział skupia się na jednej z 'afer'. Najbardziej zainteresował mnie rozdział o sprawie Gorgonowej (sprawa kryminalna) oraz rozdział o Tadeuszu Żeleńskim (niespodzianką dla mnie było między innymi to, że podjął temat aborcji czy antykoncepcji). Kolejnym pozytywnym akcentem było przedstawienie piłsudczyków, jako nie tak krystalicznie czystych i prawych, jak kazano nam wierzyć na lekcjach historii. Bardzo ciekawe. Nie chciałabym opisywać treści książki, ponieważ nie chcę psuć przyjemności z odkrywania kolejnych skandali czytelnikom, którzy jeszcze po tę lekturę nie sięgnęli. Dlatego dzisiaj wpis w takim telegraficznym skrócie.

Krótko i na temat – książka napisana została w interesujący i bardzo przystępny sposób. Czytelnik nie potrzebuje jakiejś wielkiej wiedzy historycznej, aby odnaleźć się w opisywanych wydarzeniach (również nazwiskach), co też zaliczam na plus. Warto przeczytać.
Pierwsze spotkanie z Polską po I wojnie światowej nakreślonej piórem Pana Sławomira Kopra uznaję za udane. Cieszę się, że kolejne książki już leżą na wirtualnej półce.
Książka przeczytana została w ramach wrześniowego wyzwania Trójki e-pik  (lata 20-te, lata 30-te).


P.S. Muszę przyznać, że lekko mną trząsnęło, kiedy przytoczona została wypowiedź Prezydenta Mościckiego odnosząca się do jego pierwszej żony - Michaliny (swoją drogą - jego kuzynki):

"Bliskie pokrewieństwo i bardzo młody wiek kuzynki miały duże znaczenie w moim wyborze. Dzięki bowiem tym warunkom obiecywałem sobie mieć większy wpływ przy dalszym wychowywaniu swojej przyszłej małżonki. Pragnąłem ją jak najbardziej dostroić do mojej późniejszej działalności społecznej. A to, że była córką mojej ciotki, którą bardzo kochałem, wielkiej patriotki, dawało mi również pewną gwarancję powodzenia moich wychowawczych zamiarów”

środa, 18 września 2013

Handmaid's Tale

Margaret Atwood „The Handmaid's Tale”  (pol. „Opowieść Podręcznej”)

Ładnych parę lat temu (a może nawet paręnaście) obejrzałam film zatytułowany „The Handmaid’s Tale”. Z lekka mną wstrząsnął i pozostawił w nastroju dziękczynnym, że opowiedziana historia jest tylko kreacją autora scenariusza. Jednak wywarł na mnie takie wrażenie, że do tej pory o nim nie zapomniałam i siedzi, gdzieś tam w zakamarkach mojej pamięci.
Po raz kolejny dzięki Trójkowemu wyzwaniu miałam okazję sięgnąć po książkę, która nie trafiłaby w moje ręce w inny sposób. Postanowiłam sięgnąć po bazę do scenariusza wyżej wymienionego filmu – książkę Margaret Atwood o tym samym tytule.
Zarys treści pokrótce dla niewtajemniczonych: Republika Gileadzka, powstała na dawnym terytorium USA, do władzy, w wyniku przewrotu, doszły siły radykalnie religijne. Kobietom została zabrana wszelka własność, prawo do pracy etc. Mogą one spełniać  w społeczeństwie mogą tylko jedną z określonych i akceptowanych ról: Żony, Marty, Podręcznej lub Gospożony. Żony to kobiety o najwyższym statusie, noszące niebieskie szaty, często bezpłodne, prowadzące dom męża (najwyższych rangą urzędników). Marty – gospodynie domowe wysokich urzędników (Komendantów) noszące się na zielono. Podręczne – surogatki dla Żon, są to kobiety uznane za płodne i skierowane do świadczenia ‘posługi’, ich znakiem rozpoznawczym są czerwone habity z zakrywającymi twarz ‘skrzydłami’. Gospożony – spełniają wszystkie trzy funkcje dla mniej zamożnych mężczyzn. Republika Gileadzka to państwo totalitarne, gdzie zawsze i wszędzie można być obserwowanym. Niepodporządkowanie się regułom grozi wywiezieniem do Kolonii (miejsce zsyłki nieprzydatnych obywateli, cechujące się niewolniczą pracą) bądź zakatowaniem przez zaślepionych wyznawców. Naszą główną bohaterką zostaje Offred – Podręczna skierowana do domu Komendanta Freda (stąd nadane jej imię Offred) i Sereny Joy, jego żony. Jako Podręczna, ma tylko dwie szanse podczas Ceremonii, aby zajść w ciążę i urodzić dziecko dla Komendanta i Sereny. Jeśli jej się nie powiedzie, zostanie uznana za niepłodną i wysłana do Kolonii. To właśnie przez jej oczy poznajemy świat wykreowany przez Panią Margaret Atwood.
Być może ze względu na wrażenie, jakie wywarł na mnie film, nie mogłam jakoś zapałać wielką sympatią do tej książki? Nie wiem czy to sposób, w jaki prowadzona była narracja (pierwszoosobowo i trochę chaotycznie jak na mój gust), czy ze względu na samą kreację postaci głównej bohaterki, ale po prostu nie mogłam oddać serca tej książce. Miejscami mi się strasznie dłużyła, a Offred mnie po prostu irytowała. I ostatni rozdział jakoś tak dla mnie ni przypiął ni wypiął pasuje do całości. Generalnie po przeczytaniu tej lektury nie zostałam fanką twórczości Pani Atwood.

Książka przeczytana została w ramach wyzwania Trójki e-pik (marzec 2013 - książka z listy BBC) - przeczytana jeszcze w sierpniu :)