piątek, 30 sierpnia 2013

Jedna z ulubionych książek/serii/autorek

Mercedes Lackey  „Strzały królowej”

Dobra, więc co człowiek pisze o jednej ze swoich ulubionych książek (również autorce), kiedy rozum zdaje sobie sprawę, że lektura leci wszelkimi możliwymi schematami, ale serce po prostu nie potrafi być obiektywne?
Może najpierw przybliżenie treści? Przenosimy się do świata Królestwa Valdemaru. Na obrzeżach królestwa, w Grodzie Senów dorasta trzynastoletnia dziewczynka – Talia. W dniu jej trzynastych urodzin, żony jej ojca oznajmiają, że czas wydać ją za mąż. Jak można przewidzieć, Talia ucieka. Schowaną i płaczącą odnajduje ją Towarzysz imieniem Rolan. Towarzysz to iście magiczna istota, z pozoru wyglądająca jak biały pięknie zbudowany koń z błękitnymi oczami. Zawsze partneruje Heroldowi, z którym łączy go nierozerwalna więź, w większości przypadków nierozerwalna nawet przez śmierć. A kim są Heroldowie? Szerszą odpowiedź znajdziecie w książce, ale tak szybko i krótko - oddaję chwilowo głos samej autorce:

„(…) są szpiegami, zwiadowcami, zdarza się, że złodziejami - czym tylko trzeba, by Królowa wiedziała, jak nas wszystkich ochronić. Rzucają na szalę wszystko, byle bezpieczne było Królestwo i ona. (…)”

Tak więc mamy Talię i Rolana, jednak nigdzie w zasięgu wzroku nie ma jego Herolda. Nasza młoda bohaterka postanawia odstawić Towarzysza do stolicy, a przy okazji może wyprosić dla siebie jakąś pracę na dworze. Być blisko Heroldów, lub co zupełnie nieprawdopodobne – być jednym z nich, od zawsze było marzeniem trzynastolatki. Ta podróż zapoczątkuje nowe życie Talii.  Życie pełne przygód, smutków i strat, ale i radości i bezgranicznej miłości Rolana. A wszystko okraszone odrobiną magii.
Historia taka, jakich wiele w książkach dla młodych czytelników. Prosta jak budowa cepa. Nierozumiany, często odrzucony przez najbliższe otoczenie bohater, odnajduje społeczeństwo, w którym znajduje swoje miejsce, gdzie zostaje doceniony. Gdzie bohaterowie są albo dobrzy albo źli etc, etc, etc. Ale wiecie co? Jest to chyba jedyna książka, która zawsze przyprawia mnie o łzy. I to prawie przy każdym rozdziale! Nie wiem czy to za sprawą tego, że sama czytałam ją jak miałam naście lat, czy tego, że wiem jak dalej potoczą się losy bohaterów. Jest w niej coś, co po prostu porusza tą strunę w mojej duszy odpowiedzialną za wzruszenia i za żadne skarby świata nie potrafię jej przeczytać bez emocji. Pomimo, że 'naście' lat zostawiłam już dawno za sobą.
Cała Valdemarska seria składa się z 31 książek. Niestety tylko niektóre, z  tego co udało mi się wyłapać, wydane zostały w języku polskim. „Strzały królowej” były moją pierwszą książką z tej serii i uważam, że od niej najlepiej zacząć przygodę z Heroldami, ponieważ najlepiej wprowadza czytelnika w ten urzekający świat. A na samą książkę trafiłam zupełnie przypadkowo, bez żadnej rekomendacji bibliotekarki, rodziców czy rówieśników. Było to tylko i wyłącznie moje odkrycie. Pamiętam, jak z utęsknieniem czekałam na kolejne części. W moim mieście jedynie jedna księgarnia przez pewien czas sprowadzała te książki. I to też tylko w bardzo ograniczonym nakładzie. Odkrycie, że kolejna część jest dostępna było dla mnie jak Gwiazdka. Ile to przystanków tramwajowych przegapiłam z powodu zaczytania :) Zdarzyło mi się też dzięki tej serii publicznie zapłakać. Większość moich polskojęzycznych egzemplarzy przeszła już przez niejedne ręce, co niestety odbiło się na ich stanie. Ale jak mogłam tak porywającą historię zatrzymać tylko dla siebie i nie puszczać jej dalej w obieg? :) A po około 10 latach (co za kupa czasu), po przyjeździe do Dublina skompletowałam książki w oryginale. Teraz już chyba osiągnęłam pełnię czytelniczego szczęścia jeśli chodzi o tą serię. Pomijam fakt, że okładki polskich wydań są o wiele ładniejsze niż anglojęzyczne.
Świat Valdemaru byłby moim pierwszym wyborem, jeśli mogłabym przenieść się do świata wykreowanego przez literaturę.
Swoją drogą o całej 'sadze' wspomniałam w moim wypracowaniu na maturze z języka polskiego b pięknie mi się wpasowała w temat. Stare dobre czasy :)


Lektura pięknie mi się wpasowała do 'zaliczenia' lutowej Trójki e-pik 2013 (książka ulubionego autora).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz